
Ksiądz Antoni Fiutak urodził się w Jacewie pod Inowrocławiem 31 stycznia 1901 roku. Prymus Gimnazjum im Jana Kasprowicza, które ukończył w 1922 roku. Studiował prawo i ekonomię polityczną na uniwersytecie warszawskim, pracował jako nauczyciel domowy oraz urzędnik pocztowy w Inowrocławiu, Pakości i Gnieźnie. W 1924 roku wszedł do kolegium redakcyjnego „Dziennika Kujawskiego”, gdzie z wielkim pożytkiem dla pisma i sprawy narodowej pracował aż do czasu, kiedy to wstąpił do seminarium, które ukończył święceniami kapłańskimi w czerwcu 1931. Będąc księdzem nie zaprzestał współpracy z „Dziennikiem Kujawskim”. Był przedwojennym proboszczem w parafii w Glinnie Wielkim, gdzie budował drewniany kościół, którego wnętrze później własnoręcznie zdobił. Kościół nie przetrwał wojny spalony przez Niemców, a ksiądz Antoni zginął w roku 1942 w obozie koncentracyjnym Dachau.
Artykuł o dzwonach to pierwsza z prac ks Antoniego Fiutaka dotyczących kruszwickiej kolegiaty, które ukazały się na łamach „Piasta” dodatku do Dziennika Kujawskiego w 1932 roku. Regionalista ks. Antoni Fiutak postawił sobie za zadanie prostować w tych artykułach (w roku 1932) wszystkie błędy historyczne, którymi przesiąknięta była wtedy nasza literatura regionalna.

„W wyższych piątrzeniach frontowej wieży Kolegiaty kruszwickiej znajdują się trzy stare dzwony. Największy z nich, a zarazem najstarszy, mierzący w średnicy 1,10m pochodzi z roku 1548 i w górnem otoczu zawiera następujący napis „Omnis spiritus Iaudet Dominum 1548 -wszelki duch niechaj Pana chwali”. Drugi dzwon mający w średnicy 49 cm u dołu odlany był w 1608 roku dla drewnianego kościołka św. Klemensa, który w XVIII wieku zajmował miejsce obecnego kościoła św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Nosi on napis „Gloria in exelsis Deo MDCVIII – chwała na wysokościach Bogu 1608”. Wreszcie trzeci mniej już starannie odlany, o średnicy 91 cm, ma następujący napis „In honorem Domini Omnipotentis hoce opus fieri fecit Iacobus Paczinski A.D. 1751 – na chwałę Pana Wszechmogącego dzieło to kazał zrobić Jakób Paczyński roku Panskiego A.D. 1751”. Pod tym zaś napisem widoczne są litery IMMI, a na boku herb Ogończyk. Dzwon ten jest o całe dwieście lat starszy, gdyż Jakób Paczyński herbu Ogończyk figuruje w aktach kapitualnych jako prałat-prepozyt kolegiaty kruszwickiej w latach 1540-1560. Pozatem w tychże aktach czytamy pod rokiem 1551, że w roku tym ulany był dla kolegiaty dzwon, przy którego odlewie czynnych było dwóch ludwisarzy. Pierwszemu z nich wypłacono za forme 20 marek i 1 grosz , drugiemu zaś 11 marek i 5 groszy za odlanie dzwonu. Skoro wiec tak pewne są dane co do pochodzenia w mowie będącego dzwonu , to dlaczego umieszczono na nim rok 1751? Otóż dzwon ten z powodu jakiegoś defektu musiał być na nowo odlany krótko po roku 1766 o czym znajduje się lapidarna wzmianka w aktach kapituły kruszwickiej. Przy tej okazji ludwisarze odczytali widocznie błędnie cyfry roku na starym dzwonie odlane sposobem gotyckim. Szczególną zaś trudność musiała sprawić im piątka, która na oryginalnym napisie podobna była z wyglądu prawdopodobnie do wielkiej gamy greckiej – jak to dziś jeszcze można widzieć w napisie dzwonu z r. 1548 w skutek czego mogli ją wziąć za siódemkę. Wszystkie te dane przemawiają więc za tem, że dzwon ten pochodzi ponad wszelką wątpliwość z roku 1551. Oprócz wzmiankowanych dzwonów znajdował się do roku 1929 czwarty dzwon, pochodzący z kościółka św Klemensa, który następujący nosi napis „Si Deus pronobis qius contra nos MDCVIII” – „jeśli Bóg z nami, któż przeciw nam 1608” Dzwon ten był w XVIII stuleciu „applikowany do zegaru” (akta wizytacyjne biskupa Ostrowskiego z r 1760) . Obecnie znajduje się w podziemiach kaplicy św Teresy. Nadto w małej wieżyczce na skrzyżowaniu naw kolegiaty zawieszony jest sygnarek, znaleziony przed kilkunastu laty na strychu szkoły wiejskiej w Kruszwicy, a należący kiedyś do kościołka św Stanisława biskupa – męczennika, który stał w miejscu obecnej szkoły. W XVIII stuleciu miała kolegiata oprócz, sygnarka, który się zachował, 5 dzwonów. W pierwszej perspektywie ówczesnej wieży barokowej umieszczone były dwa dzwony z kościółka św Klemensa z r 1608, o których wyżej była mowa. Przeniesione były do kolegiaty bezposrednio po wojnach szwedzkich, podczas których kościołek św Klemensa zgorzał. Jeden z tych dzwonów, a mianowicie ten, który obecnie jest u św Tereni, służył jako dzwon zegarowy (dlatego pozbawiony był serca), w drugi zaś bito na Anioł Pański i temu celowi dziś jeszcze służy. W drugiej perspektywie czyli we właściwej dzwonnicy zawieszone były trzy dzwony. Oprócz dwóch juz opisanych z r 1548 i 1551 był jeszcze trzeci dzwon , najmniejszy z nich ,” szerokości łokcia dwa, wysoki łokieć jeden , po którym dzisiaj niema śladu. ks. Antoni Fiutak 1932„
Pisząc to opracowanie ksiądz Antoni Fiutak zapewne nie przypuszczał, że opisywane przez niego dzwony kruszwickiej Kolegiaty podzielą Jego tragiczny los w czasie II WŚ. Po aresztowaniu i uwięzieniu przez Niemców zginął zamęczony w obozie koncentracyjnym Dachau. Na niemiecką ziemię trafiły również kruszwickie dzwony. Po roku 1940 okupant z rozporządzenia samego Hermanna Göringa (które dotyczyło wszystkich dzwonów nawet tych w niemieckich kościołach) zarekwirował je na cele wojenne. Trafiły na wielki skład dzwonów zwożonych z całej europy przy hamburskim porcie tuż obok huty czekały na decyzje o swoim losie. Miano z nich pozyskiwać mosiądz, który był używany do produkcji m.in amunicji. Dzwony powstałe po 1875 roku trafiały od razu do hutniczego pieca. Starsze uznane za zabytkowe w tym również nasze kolegiackie zostały według niemieckiego porządku sklasyfikowane i opisane. Były pozostawione w tzw rezerwie. Miały czekać na swój los, który uzależniony był od sytuacji militarnej Niemiec, która z roku na rok pogarszała się co powodowało, że do huty zaczęły trafiać również te zabytkowe.


W 1943 roku przeprowadzenie przez RAF serii bombardowań dywanowych Hamburga, po których praktycznie samo miasto i przemysł w tym huty przestały istnieć spowodowało, że wiele dzwonów ocalało od zniszczenia. Wśród ocalałych po wojnie znalazło ok 2000 dzwonów z terenu Polski. Jaki los spotkał dzwony z kruszwickiej Kolegiaty nie wiadomo. Mogły zostać przetopione, ale również mogły trafić do kościołów w Niemczech, które zostały również pozbawione dzwonów w czasie wojny. Władze kościelne, ani tym bardziej nowa władza ludowa nie były specjalnie zainteresowane powrotem dzwonów do Polski, a jeżeli już to traktowano to jako zdobyczny złom. Tylko nie liczne trafiały z tej swoistej niewoli do rodzimych parafii. Nasze kolegiackie nie wróciły. Może jeszcze komuś dzwonią? Nie wiadomo w jakich okolicznościach ocalał dzwon, który został opisany przez księdza Antoniego jako jeden z dwóch, które zostały odlane w roku 1608 z przeznaczeniem dla drewnianego kościółka pw. św. Klemensa, który stał na miejscu dzisiejszego kościoła pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Po spaleniu kościółka przez Szwedów dzwony trafiły do Kolegiaty. Jeden z dzwonów ten z dedykowanym napisem „Si Deus pronobis qius contra nos MDCVIII” W 1929 oferowany został do budującego się kościoła pw. św. Teresy, gdzie umieszczono go na razie w podziemiach „Tereski”. Dzwon przetrwał do dzisiejszych czasów jednak bardzo rzadko można dziś posłuchać jego bicia bowiem dzwonnica i sam dzwon wymagają konkretnej renowacji.





Regularnie słychać za to dzwon umieszczony w prowizorycznej dzwonnicy przy kolegiacie. Nie jest to żaden z tych opisanych przez księdza Fiutaka. Trafił do nas niejako z potrzeby chwili w niewolę. Jest to dzwon ufundowany przez rodzinę Gierke z Polanowic pochodzący ze zburzonego z kościoła ewangelickiego, który stał na kruszwickim rynku.



Tymczasem Kolegiata przez ponad 70 lat po wojnie nie doczekała się własnego dzwonu.

