Patrząc na wieżę Kolegiaty od strony południowej widzimy okrągły zamurowany otwór po tarczy zegarowej. Zegar, a może tylko jego tarczę zlikwidowano podczas rozbiórki starej wieży w 1976-77 roku. Jak przedstawiała się historia zegarów wieżowych kolegiaty? Pierwszą wzmiankę wprawdzie nie o zegarze wieżowym, lecz tylko o przyrządzie do mierzenia czasu (na przeciąg trzech godzin) czyli o tak zwanej klepsydrze (horologium ex pulveribus trium horarum) spotykamy w aktach kapitulnych pod rokiem 1550. Klepsydra ta przeszła wtedy na własność kolegiaty w spuściźnie po zmarłym dnia 7 kwietnia 1550 roku ks. prałacie-dziekanie kruszwickim kanoniku gnieźnieńskim i poznańskim Andrzeju Grodzickim z Poznania, który był sławnym doktorem medycyny. Natomiast pierwsza wyraźna wzmianka o zegarze wieżowym pochodzi dopiero z roku 1678, w którym kapituła postanowiła takowy zakupić. Postanowienie to wprawiono szybko w czyn, skoro już następnego roku ks kanonik Morański mógł go odebrać z rąk ks kan. Przeradzkiego „pro commodo Ecclesić – ku pożytkowi kościoła”. Zegar ten był naprawiany w latach 1692 i 1699. W roku 1735 ufundował ks Kazimierz Tomaszewski nowy zegar wieżowy, który umieszczono w jednej z perspektyw barokowego zakończenia wieży. Zegar bił kwadranse i godziny. Do niego dorobił w roku 1749 stolarz Łukasz osobną szafę. Równocześnie ks. Tomaszewski sprawił swoim kosztem mniejszy zegar w kościele. Wobec tego kapituła najęła osobnego człowieka, który pełnił funkcję „dyrektora” zegara (director horologii) w roku 1748 uchwalono wyasygnować mu za pełnienie tego urzędu dwie beczki piwa rocznie czyli tzw „przelewanie od zegara dyrekcji”. Takim „dyrektorem” zegara w roku 1755 był niejaki Malewicz, który był zarazem kościelnym. Zegar wieżowy, fundowany przez ks. Tomaszewskiego, poddawano w następnych latach częstym naprawom. I tak w roku 1755 był naprawiany przez Jana zegarmistrza z Włocławka, w roku 1762 przez Tomasza ślusarza ze Strzelna w 1763 roku przez Prymusa i Zgorzyca zegarmistrzów z Przędziądza, wreszcie w roku 1768 przez zegarmistrzów Wojciecha i Gabriela. w 1774 roku zegar wieżowy potrzebował nie tylko naprawy, ale i nowego dzwonu czyli cymbału. W tym celu ks kanonik Stanisław Czochłański ofiarował potrzebny metal i 10 imperiałów czyli 50 tynfów (tynf – potoczna nazwa srebrnej polskiej złotówki). Ponadto każdy z członków kapituły kruszwickiej zobowiązał się dać na ten cel po jednym florenie węgierskim. W latach 1776- 77 zegar został poddany gruntownej reperacji, względnie nawet zastąpiono go co więcej jest prawdopodobne zupełnie nowym. Klatkę do zegara sporządził cieśla Wojciech, a zegarmistrz Kłosowski wraz z kowalem sfabrykował nowy mechanizm (urwerk) za cenę 148 zł i 29 gr. Malarz za pociągnięcie farbą tarczy zegarowej otrzymał 18 zł, same zaś farby i olej wyniosły 23 zł. Ogółem wydano na zegar 333 zł i 21 gr. Zegar ten już w 1779 roku musiał być naprawiany i oczyszczony. Naprawę przeszedł również w 1805 roku. W latach 1856-59 poddano gruntownemu odnowieniu mechanizm zegarowy, przytwierdzono do niego dwa dzwony, jeden mniejszy, drugi większy. Kamienne wagi wprawiały cały mechanizm w ruch, Wzmiankowane dzwony przeszły do nowego zegara, który zamontowano w roku 1865. Zegar skonstruował toruński zegarmistrz B. Meyer Był to zarazem ostatni zegar wieżowy kolegiaty. Od samego początku zegar wykazywał poważne braki. Zimą nie chodził wcale, latem nie bił godzin. Z powodu tych defektów był kilkakrotnie poddawany naprawie, m.in na początku XX wieku przez Pawła Bolhlmanna z Kruszwicy. W czasie pierwszej wojny światowej dzwony zegara zostały zarekwirowane przez władze Niemieckie mimo energicznego protestu ówczesnego zarządcy parafii ks Maksymiliana Rejsowskiego. Od tego czasu zegar popadł w coraz większą destrukcję. W XX leciu międzywojennym zegar już był nieczynny. W latach 70 ubiegłego wieku jeszcze można było oglądać zardzewiałą tarcze zegara z nieruchomymi wskazówkami. Do czasów obecnych pozostało nam na wieży tylko miejsce po zegarowej tarczy.
Artykuł powstał na podstawie opracowań dotyczących dziejów Kolegiaty kruszwickiej regionalisty ks. Antoniego Fiutaka (1901-42). Ks. Antoni Fiutak zanim wstąpił w stan duchowny był redaktorem Dziennika Kujawskiego. Zginął zamęczony w niemieckim obozie koncentracyjnym Dachau w 1942 roku.
Źródło zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Biblioteka Narodowa